(Por. Powstańcy Sejneńscy. Część I – Wspomnienia i relacje. Część II – Notki biograficzne. Praca zbiorowa pod red. Sławomira Rutkowskiego. Sejneńskie Towarzystwo Opieki nad Zabytkami, Sejny 2020, wydanie II, s. 16 – 20.)
Leonard Dzienisiewicz urodził się w 1884 roku w Kolendiszkach (obecnie Republika Litewska, rejon łoździejski) w dawnej parafii Berżniki, w powiecie sejneńskim. Wychowywał się w rodzinie wielodzietnej, miał brata i trzy siostry. Ród Dzienisiewiczów w obszarze dawnych Ziem Zaniemeńskich, wywodził się z osoczników. Byli to ludzie stanu wolnego, którzy wykonywali powinności straży leśnej w dobrach królewskich. Z biegiem lat poszczególne rody, za sługi w służbie królewskiej, były nobilitowane do stanu kształtującego prawa oraz odpowiedzialnego za państwo i tworzyły ekonomie zaścianków szlacheckich. Młody Leonard wzrastał w rodzinie, gdzie życie według wskazań wartości wiary katolickiej i bycie ludźmi wolnymi stanowiło osnowę tożsamości całego rodu. Schyłek XIX wieku to okres nasilonej rusyfikacji życia społeczno-kulturalnego, jaka ogarnęła ówczesne ziemie Kongresówki, w ramach represji za powstanie styczniowe. Przyszły Powstaniec Sejneński na chrzcie świętym otrzymał imię Leonard, co było swoistym aktem potwierdzającym tożsamość wyznawanej wiary w łączności z ówczesną głową kościoła rzymskokatolickiego, Papieżem Leonem XIII, szczególnie honorowanym w diecezji sejneńskiej. Lata młodzieńcze Leonarda przypadły na przełom XIX i XX wieku. To także czas narastania lokalnego konfliktu na tle narodowościowym w łonie jednej wspólnoty wyznaniowej, to jest między społecznością litewską a polską. Inspirowany on był przez władze carskie, które tą metodą dążyły do zniszczenia dziedzictwa wielowiekowego współistnienia rdzennej ludności, odziedziczonego po cywilizacji dawnej Rzeczypospolitej. Ten konflikt, zainspirowany przez zaborcę, niejedną rodzinę okaleczał od wewnątrz. Początek XX wieku ukazał coraz silniej narastające zacofanie cywilizacyjne imperialnej Rosji do reszty świata. Przegrana wojna rosyjsko-japońska i rewolucja 1905 roku były ostrymi objawami niewydolności zarządzania tym największym obszarowo terytorium państwowym świata. W tych realiach na ziemiach dawnej guberni suwalskiej stają się popularne wyjazdy w celach zarobkowych do tak zwanej „Ameryki” lub do centrów przemysłowych Europy Zachodniej, aby zdobyć kapitał i nowoczesny fach. Młodzi ludzie, mający do wyboru 15 letnią służbę wojskową w armii carskiej czy wyjazd na zarobek na zachód Europy, jeżeli mogli pokonać bariery ekonomiczne, wybierali wyzwanie wyjazdu „dla chleba Panie dla chleba”. Około roku 1913 z grupą młodych suwalczan 28 letni Leonard przez Hamburg udaje się do USA. W Stanach szybko aklimatyzuje się w środowisku Polonii, której duchowo przewodził Ignacy Paderewski. W tym czasie polskie środowisko kulturowe było jednym z najlepiej zorganizowanych środowisk narodowych wśród emigrantów na terenie USA. Działające polskie szkolnictwo przy polskich parafiach objęło szerokie rzesze polskiej diaspory procesem edukacyjnym. Nauczanie umacniało wartości kulturowe kraju pochodzenia i dawało znajomość poprawnej wymowy i pisowni języka angielskiego. Ponadto ukazywało rozwój cywilizacyjny najszybciej rozwijającej się gospodarki świata, jaką w tym czasie stawały się USA. Należy tutaj dodać, że Leonard z nieocenzurowaną historią Polski czy zakazanymi dziełami polskich mistrzów literatury zapoznał się wcześniej w szkle parafialnej prowadzonej przy kościele w Berżnikach (tam też miał sposobność nawiązać bliższe relacje z przyszłą żoną). Oprócz śpiewów kościelnych czy zasad wiary katolickiej, które w takich placówkach oficjalnie mogły być tylko nauczane, księża, wiele ryzykując, przekazywali też prawdę o dziejach ojczystych, która kształtowała świadomość narodową o wielowiekowej historii niegdyś potężnej Rzeczypospolitej. Leonard wyruszając do Stanów był osobą na swój sposób ukształtowaną osobowościowo. W okresie pobytu w USA przez większość czasu pracował w kopalniach węgla jako górnik, a potem jako sztygar strzałowy. Stał się człowiekiem dobrze obznajomionym w posługiwaniu się środkami wybuchowymi, co wtedy było kwalifikacją szczególną i dobrze wynagradzaną. Podczas pobytu w Stanach aktywnie uczestniczył w życiu miejscowej Polonii i przeszedł przez szeroki program kursów samokształcenia zawodowo-kulturowego. Tutaj ujawniła się jego silna cecha osobowości, to jest otwartości na innowacyjność i odporność na trudności wraz z umiejętnością ich pokonywania. Wobec przystąpienia w roku 1917 Stanów Zjednoczonych do wojny po stronie państw ententy, Leonard Dzienisiewicz, jako osoba obeznana ze środkami wybuchowymi, przechodzi szkolenie wojskowe w działaniach dywersyjnych na zapleczu wroga ze specjalnością miniera szlaków komunikacyjnych. Zgłasza się do polskich formacji wojskowych, organizowanych na ziemi amerykańskiej, której to inicjatywie przewodzą Ignacy Paderewski i Roman Dmowski. Latem 1918 roku przyjeżdża do Francji w ramach polskiego kontyngentu wojskowego, który miał zasilić Polską Armię gen. Hallera. Wobec zakończenia 11 listopada działań wojennych, wraz grupą suwalczan, zimą, na przełomie roku 1918 i 1919 przybywa na Ziemię Augustowsko-Sejneńsko-Suwalską, która jest nadal okupowana przez wojska niemieckie. W tej grupie był także Adolf Bóbka, późniejszy dowódca polowy POW Republiki Kopciowskiej. Lata 1918 – 1921 w życiu Leonarda Dzienisiewicza to aktywne uczestnictwo i walka w ruchu niepodległościowym w szeregach POW, ocierająca się o śmierć i liczne cierpienia. Jest żołnierzem Powstania Sejneńskiego w oddziale Dominika Miszkiela. Pełni funkcję komendanta placówki POW w Berżnikach. Podczas wykonywania zadań kurierskich po drugiej stronie kordonu, w wyniku donosu, dostał się do litewskiej niewoli. Za jego wcześniejszą działalność konspiracyjną władze Ober-Ostu wydały na niego podwójny wyrok śmierci. Zostaje osadzony w areszcie śledczym w Mariampolu. Ostrzeżony przez wysłannika znajomego księdza, że grozi mu śmierć, przy wsparciu miejscowych peowiaków, zdołał zbiec z prowizorycznego więzienia. Kiedy przekradł się przez graniczną linię demarkacyjną litewsko-polską w okolicach Berżnik, był skrajnie wyczerpany. Drogę ponad 100 km z Mariampola, wycieńczony śledztwem oraz pozbawiony obuwia i ubrania wierzchniego, pokonał w niespełna w dwa dni. W obawie przed pościgiem wędrował tylko od zmierzchu do świtu. Ucieczka komendanta Dzienisiewicza z niewoli odbiła się szerokim echem w okolicy i ośmieliła innych aresztowanych do podobnych czynów. Ponieważ jego dom rodzinny i gospodarstwo zostały na ziemiach po drugiej stronie granicy, będących pod kontrolą wojska Litwy kowieńskiej, musiał tymczasowo osiedlić się w Berżnikach. Panowało ogólne przekonanie, że sytuacja unormuje się i okupowana wschodnia część powiatu sejneńskiego z jego rodzinnym gniazdem Kolendiszkami przypadną stronie polskiej lub granica będzie miała charakter tylko administracyjny. Tymczasem większość jego kolegów z POW wstąpiła w szeregi Wojska Polskiego, tworząc trzeci batalion 41 Suwalskiego Pułku Piechoty i w dalszej kolejności opuściła teren Południowej Suwalszczyzny. Należał do licznego grona miejscowej ludności która uważała, że granica według tzw. Linii Focha na odcinku południowo-wschodnim jest krzywdząca dla strony polskiej. Pragnął, aby takie parafie jak: Kopciowo, Wiejsieje oraz tereny dorzecza Białej Hańczy, gdzie ludność zdecydowanie opowiedziała się za przynależnością do państwa polskiego, która utworzyła samoobronę i administrację polską, były pozostawione w składzie powiatu sejneńskiego zgodnie z jego historycznym ukształtowaniem. Miejscowa właścicielka dużego gospodarstwa rolnego z okolicy Berżnik, zobaczywszy trudną sytuację materialną Leonarda Dzienisiewicza, udostępniła mu w nieodpłatne użytkowanie kilka arów ziemi do czasu, kiedy będzie mógł powrócić do swojego upragnionego gospodarstwa w Kolendziszkach. Ponadto miejscowy ksiądz powierza mu obowiązki zakrystiana oraz, z uwagi na posiadaną znajomość języków, pisarza parafialnego. W sumie to dawało względną stabilizację ekonomiczną w warunkach ogólnego wyniszczenia i zubożenia społeczeństwa latami wielkiej wojny. Po zawarciu ryskiego traktatu pokojowego z Sowietami w marcu 1921 roku, który dopiero faktycznie w Europie Wschodniej kończył okres zbrojnych walk o granice, stawało się oczywiste, że istniejące rozgraniczenia terytorialne są trwałym elementem nowej rzeczywistości. Zimą przełomu 1922 i 1923 roku, mimo silnie strzeżonej granicy, Leonard Dzienisiewicz potajemnie udaje się do Kolendiszek po narzeczoną Gabrielę Kizielewską. Przewiózł ją saniami ukrytą w skrzyni. Przy przekraczaniu granicy, Litwini oddali do nich kilka strzałów, ucierpiała nieco jedynie dębowa skrzynia, zakochanym nic się nie stało. Należy tutaj wspomnieć, że Leonard Dzienisiewicz utracił wielohektarowe gospodarstwo rolne w Kolendiszkach., które po spłaceniu brata i trzech sióstr, należało w całości do niego. Pieniądze na wykupienie od rodzeństwa udziałów do ojcowizny pochodziły z zarobionego kapitału w Stanach Zjednoczonych. W Berżnikach zakłada rodzinę, żeniąc się ze wspomnianą wyżej Gabrielą Kizielewską. Niedługo potem na świat przyszły ich dzieci, synowie: Czesław (1924) i Stanisław (1930) oraz córka Anna (1928). W okresie międzywojennym jest czynnym działaczem Związku Peowiaków – Koła Sejny oraz Federacji Związku Obrońców Ojczyzny. W 1936 otrzymuje, zgodnie z ustawą sejmową, od Skarbu Państwa 6 ha ziemi w miejscowości Kolonia Sejny wraz z innymi weteranami czynu niepodległościowego z powiatu sejneńskiego. Zagospodarowuje nową nieruchomość i buduje na niej obejście gospodarskie. Dotychczasowe domostwo w Berżnikach musiał opuścić, ponieważ po śmierci właścicielki grunty zgodnie z testamentem przeszły na własność funduszu edukacyjnego przy Gimnazjum Biskupim w Sejnach. Fundusz ustalił wysoki czynsz, na który Dzienisiewiczów nie było stać. Kolejny raz przyszło mu zaczynać życie rodzinne w nowym miejscu. Tym razem, przy panującej dobrej koniunkturze gospodarczej w kraju, było znacznej lżej. Dzięki pomocy i życzliwości przyjaciół z Berżnik i dawnych towarzyszy wspólnej walki, udało się przenieść budynki gospodarcze na ziemię otrzymaną od państwa polskiego. Tutaj w nowym siedlisku rodzinnym, przy własnej zaradności i pracowitości, szybko umacnia się byt całej rodziny. Jego pracowitość i przedsiębiorczość zostały szybko dostrzeżone. Leonard Dzienisiewicz dostaje propozycję od miejscowego hurtownika zboża i wyrobów młyńskich wyznania starozakonnego, który zupełnie nie znał się na rolnictwie, na prowadzenie jego gospodarstwa rolnego, w zamian za korzystanie, dla potrzeb własnych, z pary silnych koni wraz ze stosownym osprzętem, służącym do prac polowych. W ten sposób jedna ze stron otrzymywała dobrze uprawianą ziemię, a druga miała do swojej dyspozycji cenną wówczas siłę pociągową wraz z maszynami. Na przestrzeni kilku lat z człowieka, który zaczynał od zera i mało co posiadał, Leonard Dzienisiewicz stał się zasobnym gospodarzem. Utrzymuje jednocześnie korespondencyjny kontakt ze znajomymi w Stanach i jest w wielu wypadkachcpowiernikiem ich spraw w kraju, co przenosi się na drobne przedsięwzięcia ekonomiczne. Pomaga sprowadzać z USA sprzęt motocyklowy oraz radiowy. Po dwóch latach dobrej koniunktury gospodarowania w kraju, nastaje jesień roku 1939 – wybucha wojna. Sejny w pierwszym okresie są okupowane przez wojska Armii Czerwonej, która wkracza do miasta 24 września. Od pierwszych dni wybuchu wojny Dzienisiewicz, wraz z kolegami ze Związku Obrońców Ojczyzny, włącza się czynnie na rzecz wysiłku obronnego. Z uwagi na wiek 55 lat, nie jest objęty mobilizacją. Mimo to aktywnie wspiera przemieszczanie zaplecza taborowego 24 batalionu KOP Sejny. Jest w grupie zaufanych działaczy Związku Obrońców Ojczyzny, która ukrywa broń, dokumenty i inne archiwalia, po opuszczeniu wojska polskiego z terenu Sejneńszczyzny, i tym samym należy do pierwszego grona osób, które podjęły czyn konspiracyjny obrony kraju. Żołnierze sowieccy, którzy usilnie poszukiwali archiwum II Oddziału WP (wywiad), działającego przy Batalionie KOP Sejny, dzięki takim ludziom jak Dzienisiewicz, praktycznie nic nie znaleźli. Ta akcja uratowała wiele istnień ludzkich, ale także nałożyła na niego brzemię noszone do końca życia, osoby poszukiwanej przez służby specjalne działające na tym terenie. Po trzech tygodniach okupacji i ograbieniu całej okolicy z cenniejszych materiałów, wojska sowieckie w nocy z 12 na 13 października 1939 roku wycofują się i ich miejsce rankiem zajmują nowi okupanci spod znaku swastyki. Wspólnik Leonarda Dzienisiewicza od gospodarowania ziemią i posiadający młyn nie opuścił Sejn, w przeciwieństwie do tej część społeczności żydowskiej, która wybrała wyjazd do Grodna, aby pozostać po stronie sowieckiej. Cała Suwalszczyzna zostaje włączona do Prus Wschodnich i jest objęta prawodawstwem tak zwanej Wielkiej Rzeszy Niemieckiej. W ramach wprowadzania nowych swoich „porządków”, jeszcze w październiku 1939 roku, Niemcy dokonują wysiedlenia na teren Litwy całej pozostałej społeczności żydowskiej z Sejn i okolicy w liczbie około 800 osób. Sposób przeprowadzenia wywózki obywateli polskich wyznania mojżeszowego, był przeprowadzony z nastawieniem maksymalnego wywłaszczenia jej z wszelkich dóbr materialnych. Pozwolono tylko zabrać ze sobą mienie, które wypędzani mogli osobiście udźwignąć, reszta dobytku musieli zostawić dla osiedleńców niemieckich ze wschodu. W tym czasie Leonard Dzienisiewicz, nie zważając na osobiste zagrożenie, potajemnie wywozi dawnego wspólnika i jego rodzinę do granicy z Litwą i nielegalnie pomaga ją przekroczyć. Ten, za okazaną pomoc, wskazuje miejsce, gdzie jest ukryty worek z mąką na chleb, który został schowany jeszcze przed Sowietami. Niemcy całe mienie i nieruchomości, pozostawione po ludności żydowskiej, nacjonalizują. Ziemia wspólnika, którą uprawiał, zostaje mu odebrana. Później, kiedy Niemcy w czerwcu 1941 roku zaatakowali ZSRS, wszelkie kontakty ze społecznością sejneńskich Żydów, internowanych na Litwie, nagle urwały się. Nadchodzące wieści głosiły, że zostali oni wszyscy w końcu czerwca 1941 w Kociunach pomordowani. Natomiast w 1940 r. całą rodzinę Leonarda z własnego gospodarstwa w Kolonii Sejny Niemcy wysiedlają. Dzienisiewiczowie znajdują schronienie w Klejwach, w domu opuszczonym po repatriancie litewskim, który w ramach wymiany ludności litewsko-niemieckiej wyjechał na Litwę. Jest to kolejna zmiana osiedlenia, która pogarsza radykalnie sytuację materialną rodziny. Leonard, jako osoba zaprzysiężona od pierwszych dni okupacji, jest w szeregach ruchu oporu. Dom Dzienisiewiczów w Klejwach staje się zapleczem kontaktowym i kwatermistrzowskim dla ruchu oporu partyzantów z 41 p.p. AK. Przez całą okupację członkowie polskiego podziemia niepodległościowego znajdowali w nim pomoc w postaci żywności, informacji i zakwaterowania. Niejedno życie partyzanckie zostało uratowane dzięki tej placówce. Działalność konspiracyjna i walka z wrogami ojczyzny w czasie okupacji i w pierwszych latach po wkroczeniu Sowietów, to kolejny rozdział jego życia ocierający się o ekstremalny wysiłek i śmierć. Po wyparciu Niemców przez Armię Czerwoną, cała rodzina wróciła do swojego siedliska w Kolonii Sejny. W 1946 r. Leonard Dzienisiewicz zostaje aresztowany przez przedstawicieli UBP i w wieku 62 lat przechodzi ciężkie trzymiesięczne śledztwo w więzieniu UB w Suwałkach. Jest torturowany, głodzony i szantażowany wykonaniem wyroku śmierci. Jednym z oprawców jest były agent gestapo w służbie UB Aleksander Omiljanowicz. Władze PRL nakładają na gospodarstwo Dzienisiewiczów szczególnie wysokie dostawy obowiązkowe. Tylko dzięki solidarności rodzinnej przetrzymują ten trudny okres ucisku ekonomicznego.
Leonard Dzienisiewicz umiera w Sejnach w roku 1968 w wieku 84 lat. Jego grób znajduje się na Nowym Cmentarzu w Sejnach. W okresie międzywojennym za swoją działalność, obok krzyża POW, zostaje uhonorowany Krzyżem Niepodległości. Był człowiekiem o dużych zdolnościach lingwistycznych. Biegle posługiwał się w piśmie i mowie trzema językami obcymi: rosyjskim, angielskim i litewskim. Swobodnie mógł rozmawiać w miejscowym dialekcie jidysz, po niemiecku oraz znał po łacinie całą liturgię kościoła rzymskokatolickiego.
Losy życia Leonarda Dzienisiewicza i jego czynny udział w walce o wolność tej ziemi na trwałe wpisały się w historię północno-wschodniej rubieży naszej Ojczyzny.
Opracował Jarosław Domosławski na podstawie badań archiwalnych i informacji uzyskanych od Jana Dzienisiewicza, wnuka Leonarda Dzienisiewicza oraz przy współpracy ze Sławomirem Rutkowskim.
Zrobione!
Na podstawie art.3 ust. 11 ustawy z dnia 22 listopada 2018 r. o grobach weteranów walk o wolność i niepodległość Polski (Dz. U. z 2018 r., poz. 2529) Prezes Instytutu Pamięci Narodowej poinformował, że mogiła Leonarda Dzienisiewicza, pochowanego na Nowym Cmentarzu Parafialnym w Sejnach, została wpisana do centralnej ewidencji grobów weteranów walk o wolność i niepodległość Polski. Tabliczka z napisem GRÓB WETERANA WALK O WOLNOŚC I NIEPODLEGŁOŚĆ POLSKI została wręczona rodzinie przez prof. dr hab. Piotra Kardelę, Dyrektora oddziału IPN w Białymstoku oraz przez dr Jarosława Schabieńskiego, Naczelnika Oddziałowego Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN dnia 23 sierpnia 2021 r., w trakcie uroczystości osłaniania w Sejnach tablicy poświęconej pamięci Tadeusza Katelbacha.