(Por. Powstańcy Sejneńscy. Część I – Wspomnienia i relacje. Część II – Notki biograficzne. Praca zbiorowa pod red. Sławomira Rutkowskiego. Sejneńskie Towarzystwo Opieki nad Zabytkami, Sejny 2020, wydanie II, s. 20 – 23)
Antoni Fejfer urodził się 14 lipca 1890 roku we wsi Kukle w powiecie sejneńskim, jako najstarsze z czwórki dzieci Piotra i Anieli z Karłowiczów.
W Kuklach i okolicznych miejscowościach mieszały się (i jest tak również dzisiaj) ludność polska, litewska, osadnicy z Prus, Rosjanie. W czasie kiedy urodził się dziadek Antoni tereny te były pod zaborem rosyjskim; w urzędach obowiązywał język rosyjski, i w tym języku odręcznie został spisany jego akt urodzenia. Rodzice Antoniego mówili po polsku; prawdopodobnie znali również język swoich najbliższych sąsiadów mówiących w języku litewskim. Rodzice Antoniego mieszkali na wsi, byli rolnikami i z pracy na roli utrzymywali siebie i swoją rodzinę. Kiedy Antoni miał 13 lat zmarł mu ojciec. Obowiązków w gospodarstwie nigdy nie brakowało, więc i innych zajęć zapewne nie szukał. Antoni prawdopodobnie nigdy nie uczęszczał do szkoły; najbliżsi członkowie rodziny nic nie wiedzieli o jego edukacji. Zazwyczaj w tamtym czasie edukacja kończyła się na przyuczeniu przez rodziców i opanowaniu umiejętności czytania i pisania; zapewne tak było również w przypadku Antoniego. Na pewno wiadomo, że umiał czytać bo modlił się z książeczki do nabożeństwa. Życie dziadka toczyło się w codziennym wiejskim tempie, w które coraz natarczywiej wkradało się niepokojące pytanie – kiedy i czy w ogóle wróci tu Polska. Babcia wspominała o nieznajomych ludziach którzy w tamtych latach chodzili po wsiach i małym grupkom zaufanych gospodarzy skrycie, gdzieś na osobności, czytali najnowsze wieści o wojnie i zmianach na świecie. Kluczowe zmiany w życiu dziadka nastąpiły w czasie kiedy kończyła się I Wojna Światowa, a na Suwalszczyźnie zaczęto coraz głośniej mówić o odradzeniu się Polski. Należy w tym miejscu wyjaśnić, że pomimo przegranej wojny wojska niemieckie cały czas stacjonowały na tzw. Kresach Wschodnich, w tym również na Suwalszczyźnie i ziemi Sejneńskiej jako zapora przed wejściem wojsk bolszewickich; teren opuszczony przez Niemców był natychmiast zajmowany przez bolszewików i włączany bez pytania miejscowej ludności do Kraju Rad. Polacy nie zgadzali się na takie rozstrzygnięcie wojny, ale nie posiadali sił i środków do utrzymania tego obszaru i utworzenia w przyszłości Państwa Polskiego. Stąd decyzja aliantów aby wojska Niemieckie pilnowały porządku aż do czasu ustanowienia nowych granic w sposób pokojowy na Konferencji w Paryżu. Tematem otwartym było, co postanowią alianci; czy Sejny i okolice zostaną włączone do Polski, czy do Litwy. Niemcy pomimo przegranej wojny próbowali wpłynąć na przyszłe sojusze z Litwą i czynili pewne obietnice. Wśród Polaków zamieszkujących Sejneńszczyznę był ogromny sprzeciw przyłączenia ich do Litwy.
W takich warunkach napięcia, obaw i niepokoju mój dziadek Antoni zapisał się jako ochotnik do konspiracyjnego oddziału gotowego bronić swojej ziemi i przynależności etnicznej. Nic nie wiadomo, aby Antoni miał formalne przygotowanie wojskowe. Dokładna data, miejsce i inne okoliczności wstąpienia do oddziału też nie są znane. Ten ważny i zwrotny w życiu Antoniego moment jest okryty licznymi znakami zapytania i obecni członkowie mojej rodziny nie posiadają wiedzy o szczegółach; nie wiadomo kto był dowódcą tego oddziału, jak byli uzbrojeni, w jakich miejscowościach walczył itp. Wiadomo, że zbiórka jego oddziału nastąpiła nad jeziorem w miejscowości Sumowo i stamtąd uzbrojony oddział (jako jeden z wielu) pod dowództwem oficera POW ruszył na Sejny, aby wypędzić tworzącą się tam administrację i milicją litewską. Z historii wiemy, że zaplanowana akcja w większości powiodła się; choć do Polski nie włączone zostały miasta Kopciowo i Wysztyniec, to powstanie odniosło sukces i tak ziemia Sejneńska pozostaje w Polsce. Z relacji mojej babci wiadomo, że „akcja trwała kilka dni, a dziadek w tym czasie spał po stodołach i stogach i jadł suche i zimne jedzenie”. Szczęśliwie w czasie tych walk nie został ranny, ani nie poniósł żadnego innego uszczerbku na zdrowiu.
Po zakończeniu działań zbrojnych wrócił do domu rodzinnego w Kuklach i do swoich codziennych wiejskich obowiązków. Po ustabilizowaniu się granic i administracji Państwa Polskiego Antoni został odnaleziony na listach uczestników zrywu wolnościowego i nagrodzony przydziałem ziemi w miejscowości Pełele w powiecie sejneńskim. W miejscowości tej przydziały ziemi otrzymali inni uczestnicy walk o Sejny – Durtan, Kiewlak, Brzozowski, Sidorowicz, Wydra oraz weteran wojny 20-tego roku inżynier Wysiekierski. Miejscowi (przeważała mniejszość litewska) nazywali ich osadnikami. Protokół oddania w posiadanie ziemi (około 6 ha) datowany jest na 07. 11. 1923 r. i do dzisiaj znajduje się w rodzinie w Pełelach – 3-cim pokoleniu spadkobierców po dziadku Antonim. Dziadek nadanie przyjął i tak w jego życiu rozpoczął się nowy rozdział. Ziemia, którą otrzymał Antoni, to było zupełnie gołe pole, bez zabudowań, gliniaste, z dużą ilością wielkich kamieni, ciężkie w uprawie, choć potencjalnie urodzajne. Dziadek od razu rzucił się w wir pracy. Razem ze swym bratem Stanisławem zbudowali nieduży dom z bali drewnianych i oborę. W następnych latach budowane były kolejne budynki gospodarcze. Według przekazów rodzinnych samotnie zamieszkał na tym gospodarstwie, pomagał sąsiadom osadnikom, oni pomagali jemu. Kupował nowe maszyny rolnicze, powiększał gospodarstwo. Był pracowity; pracował bardzo ciężko i nie użalał się nad sobą. Szybko dorobił się dwuskibowego pługa na kołach (nowość w tamtych czasach), do którego zaprzęgał cztery konie, czym wywołał zazdrość sąsiadów. W opinii rodziny był bardzo małomówny, cichy i spokojny – wręcz nieśmiały. Był bardzo pobożny, starał się być w każdą niedzielę w kościele, codziennie modlił się wieczorem w domu. Żył bardzo skromnie, oszczędnie, nie narzekał. Sąsiedzi nie mieli w nim kolegi do butelki i nie lubili go za to; większość żyjących jeszcze członków rodziny twierdzi, że nie widziała go pijącego alkohol. Na pewno nie palił papierosów. Nie lubił słuchać pieprznych kawałów, nieskromnych żartów. Pod tym względem nie pasował zupełnie do swoich sąsiadów. Poza tym nigdy nie nauczył się języka litewskiego – języka większości mieszkańców wsi. W 1926 roku ożenił się z panną Albiną z Pachuckich, pochodzącą z sąsiedniej wsi Tauroszyszki. Była dużo młodsza od dziadka, bardzo energiczna, również pracowita, zapobiegliwa i pobożna. Owocem tego związku było czterech synów i córka. II Wojna Światowa w miarę szczęśliwie ominęła Pełele i rodzinę mego dziadka. Wszyscy członkowie rodziny przeżyli nie doznając większych problemów. Raz tylko jeden z sąsiadów – Durtan, który już należał do AK zaczął namawiać dziadka do wstąpienia do partyzantki. Dziadek zaczął czynić jakieś przygotowania do pójścia do lasu, ale kiedy dowiedziała się o tym babcia to rozpętała się taka awantura, że w końcu zrezygnował; nie był młodzieniaszkiem (miał 50 lat) a w domu pozostawiłby małe dzieci i gospodarstwo na głowie żony. Po zakończeniu II wojny wyglądało, że życie potoczy się po staremu, a nawet będzie się rozwijać. W 1946 roku mała drewniana obora nie mieściła dobytku – została rozebrana i wybudowana większa – gliniana na kamiennym fundamencie; dziadek do prac w polu używał cały czas 4 koni, czasami ogiera (którego hodował od kilku lat). Powiększył gospodarstwo, odkupując pole od swego sąsiada Wysiekierskiego. W 1947 roku został zakupiony większy dom drewniany w innej miejscowości, przywieziony na miejsce i złożony. Aktywnie pomagała mu w tym przedsięwzięciu rodzina oraz wszyscy osadnicy. Wkrótce po wojnie pracownicy przedsiębiorstwa kolejowego zbierali kamienie z okolicznych pól na swoje potrzeby; większe wysadzali trotylem i wywozili na stację kolejową. Z polu dziadka uprzątnęli ich kilkadziesiąt wozów, największy głaz po wysadzeniu został załadowany na 20 wozów, a i tak dużo mniejszych kawałów zostało wzięte na fundamenty. Wyglądało, że jest coraz lepiej i przyszłość stanie się świetlana, aż tu nagle gruchnęła wieść, że osadnicy zostają włączeniu do Spółdzielni Produkcyjnej, którą babcia nazywała „kołchozem”. Od decyzji nie było odwołania. Byli gospodarze zaczęli pracować w Spółdzielni. Spółdzielnia prosperowała źle i coraz gorzej. Po kilku latach gospodarowania zbankrutowała. Spółdzielnia została rozwiązana w 1954 roku, osadnicy odtworzyli swoje miedze i zaczęli pracować na swoim; prawie od zera. W tamtej okolicy krąży informacja, że na domiar złego byli spółdzielcy musieli odkupić swoje działki od upadłej Spółdzielni. Pod koniec lat 50-tych dziadek podupadł na zdrowiu. Zaczął chorować na żołądek. Sprawami gospodarstwa zajęła się przede wszystkim jego żona i synowie. Dziadek przeszedł operację żołądka, długo wracał do zdrowia. Niestety po długiej i ciężkiej chorobie zmarł w 1961 roku w wieku 70 lat. Obowiązki gospodarza przejął (na początku pod okiem babci) najmłodszy syn Antoniego.
Niestety nie pamiętam dziadka Antoniego; kiedy zmarł miałem 2 lata. We wspomnieniach mego ojca i rodziny zawsze podkreślana była jego pracowitość, skromność i pobożność. Mam nadzieję, że choć część tych cech odziedziczyłem po dziadku.
Życiorys Antoniego Fejfera spisany przez Henryka Fejfera (wnuka Antoniego) w maju 2020 roku.
Henryk Fejfer
Zdjęcie mogiły Antoniego Fejfera na cmentarzu w Puńsku, udostępnione przez Rodzinę:
10.02.2024 r.
Uzupełnienie: na stronie 112 książki Stanisława Buchowskiego, Konflikt polsko-litewski o Ziemię Sejneńsko-Suwalską w latach 1918-1920, Sejneńskie Towarzystwo Opieki nad Zabytkami, Sejny 2009, znajduje się kopia Aktu Nadawczego Nr. 30, orzekającego o nadaniu na własność ziemi w Pełelach żołnierzowi Wojska Polskiego Antoniemu Fejferowi.